Wersja audio
Zacznij od prostego ćwiczenia. Spróbuj zanurzyć się na chwilę w przeszłości. Poszukaj doświadczenia, które wraca do ciebie jak bumerang i nie daje o sobie zapomnieć. Najlepiej, jeśli wzbudza pozytywne emocje. Może być pozornie nieistotne. Masz to? Skup się. Właśnie budujesz fundament.
Manel nie musiał długo szukać. Od zawsze fascynowała go woda. Szczególnie deszcz, który pojawiał się w ważnych momentach jego życia niczym zapętlony, wybrzmiewający gdzieś w tle soundtrack. Może działa na niego terapeutycznie? Jedno jest pewne: kiedy się pojawia, przynosi spokój. Deszcz, po hiszpańskula lluvia, jego najlepszy przyjaciel.
Zawsze było mu bliżej do natury niż technologii (ta dla Manela mogłaby w ogóle nie istnieć), ale nic nie nakręca go równie mocno, jak ich połączenie. Nieoczywiste kombinacje wcześniej utrwalał na zdjęciach (fragmenty ludzkiego ciała imitujące wieże Sagrady Famílii, przekwitłe róże wyrastające z metalowych odnóg), aż pewnego dnia uporczywe poszukiwanie hybryd zaowocowało nowym pomysłem. A gdyby tak siebie użyć jako materiału bazowego? Na nowo wymyślić Manela Muñoza?
Odpowiadając na pytanie, czy była to trudna decyzja, wzrusza ramionami, jakby nie wiedział, czy da się to dobrze opisać słowami. Bo Manel podejmuje decyzje szybko i intuicyjnie. Zawsze czuje, jaki powinien być jego kolejny ruch; nie ma mowy o niekończącym się analizowaniu wszystkich za i przeciw. – Wiedziałem, że to jedyna rzecz, jaka przyniesie mi realną satysfakcję. Jedyna, jaka może mnie uszczęśliwić. Naturalny następny krok.
Decyzję podjął dwa lata temu. Dzisiaj jego życie wygląda zupełnie inaczej. W internecie, gdzie działa jako Manel De Aguas, twórca cyborg artu, obserwuje go kilka tysięcy osób. Bierze udział w konferencjach, na których opowiada o tym, czy warto projektować i zmieniać własne ciało. To wszystko za sprawą przytwierdzonego do karku kawałka metalu, owiniętego kilkoma kolorowymi kablami (a przynajmniej tak umiem to opisać ja i prawdopodobnie wszyscy ci, którzy w swoich technologicznych dociekaniach ograniczają się do obsługi własnego smartfona). Urządzenie nie rzuca się specjalnie w oczy; jeśli o nim zapomnieć, Manel jest zwyczajnym, drobnym dwudziestokilkulatkiem. W uszach ma kolczyki, na nogach ciężkie, militarne buty. Z entuzjazmem odpowiada na pytania o swoje nowe życie.
A nowe życie to setki eksplozji dziennie. Monotonnych, regularnych. Przypominających ten słodki, strzelający proszek, który w dzieciństwie wysypywał sobie na język. Z tą różnicą, że małe wybuchy Manela utrzymują specjalny, zaprogramowany rytm. I nigdy nie cichną. …
Zapewnij sobie dostęp do ulubionych tekstów, nagrań audio, a także miesięcznika w wersji na czytniki.
Reportaż ukazał się w majowym numerze miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (05/2020) pod tytułem Instrukcja obsługi zmysłów.