Wersja audio
Szóstego listopada odbyły się wybory do wielu organów ustawodawczych w Stanach Zjednoczonych: do Kongresu przede wszystkim, ale także do stanowych izb reprezentantów i senatów. Wybrano także nowych gubernatorów i nowych sędziów. Pytanie, jakie sobie zadawano przed wyborami, brzmiało tak: Czy demokraci po dwóch latach odbiorą Donaldowi Trumpowi większość w Kongresie i po raz pierwszy od 2016 roku prezydent będzie kontrolowany przez opozycję, czy też status quosię utrzyma i Trump nadal będzie prowadził politykę na skraju konstytucyjnego kryzysu?
Midtermsz reguły przeistaczają się w referendum na temat zadowolenia (albo nie) z urzędującego pół kadencji prezydenta, które skutkuje jego zyskiem lub stratą miejsc w obydwu izbach Kongresu. Według Gallupa niepopularni prezydenci (czyli tacy jak Trump na dwa dni przed wyborami, notujący czterdzieści procent poparcia) tracą po nich średnio 37 miejsc w Izbie Reprezentantów i jest to historyczna regularność. Gdy jednak prezydent jest akceptowany przez większość Amerykanów, na półmetku jego partia zyskuje kolejne mandaty. W 2002 roku, czternaście miesięcy po zamachach 11 września, poparcie dla George’a Busha, który wypowiedział wojnę terroryzmowi, wynosiło sześćdziesiąt trzy procent w skali kraju i przeistoczyło się w zysk ośmiu miejsc. Był to rekord w powojennej historii Ameryki. A kto pobił rekord odwrotny, utraty największej liczby miejsc w Izbie Reprezentantów? Mało kto zgadłby, że Barack Obama. Choć zaczął rządzić z całkowitą większością w Izbie Reprezentantów (257 do 178) i Senacie (57 do 41), dwa lata po wyborze stracił w pierwszej z izb sześćdziesiąt trzy miejsca, a w drugiej – sześć!
Od tego momentu zaczął się powolny upadek prezydentury Obamy, który w 2014 roku utracił już obydwie izby (188 wobec 247 w niższej, 44 wobec 54 w Senacie) i został pozbawiony przez republikanów jakiejkolwiek władzy wykonawczej. To właśnie w 2014 roku, czyli sześć lat po przejęciu władzy przez czarnoskórego prezydenta – który, choć wygrał drugą kadencję w głosowaniu powszechnym, to przegrał w bardziej złożonej batalii – nastąpiła …
Aby przeczytać ten artykuł, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Czytaj i słuchaj treści, które poszerzają horyzonty, inspirują do rozmów i refleksji. Wypróbuj „Pismo” przez miesiąc. Możesz zrezygnować w każdej chwili.
Dostęp online
wersja audio i na czytniki,
dostęp do aplikacji i serwisu
14,99 / miesiąc
Prenumerata
co miesiąc papierowe wydanie,
dostęp online do aplikacji i serwisu
24,99 / miesiąc

Esej ukazał się w grudniowym numerze miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (12/2018) pod tytułem Balon pęka.