Wersja audio
W środę 6 maja na poważnej twarzy gubernatora stanu Nowy Jork Andrew Cuoma, która od tygodni pojawiała się na naszych ekranach przy okazji codziennych konferencji prasowych, zawitało na moment coś w rodzaju uśmiechu. „Jesteśmy gotowi, idziemy na całość – oznajmił gubernator mocnym głosem. – Agresywnie i ambitnie, jak przystało na nowojorczyków. (…) Zdajemy sobie sprawę, że zmiana jest nieuchronna. Jeśli zostanie odpowiednio przeprowadzona, może się okazać wspaniałym darem”.
Ten optymistyczny, nietypowy dla Cuoma nastrój wynikał z wideowizyty Erica Schmidta, byłego kierownika Google’a. Dołączył on do gubernatora, by ogłosić, że stanie na czele komisji, która nakreśli wizję stanu Nowy Jork po pandemii koronawirusa – ze szczególnym uwzględnieniem cyfryzacji wszystkich obszarów życia codziennego. „Jeśli chodzi o nasze priorytety, skupimy się na telemedycynie, zdalnej edukacji i dostępie do szerokopasmowego internetu – mówił Schmidt. – (…) Musimy szukać rozwiązań, które da się wprowadzić już teraz, a następnie rozwijać. Chcemy wykorzystywać technologię, by ulepszać życie ludzi”. Gdyby ktokolwiek wątpił w dobre intencje byłego szefa Google’a, na ścianie za jego plecami wisiała para złotych anielskich skrzydeł oprawionych w ramkę.
Dzień wcześniej Cuomo ogłosił nawiązanie współpracy z Fundacją Billa i Melindy Gatesów w celu „unowocześnienia systemu edukacji”. Gubernator nazwał Gatesa „wizjonerem” i dodał, że z powodu pandemii znaleźliśmy się „w wyjątkowym momencie historycznym. Możemy teraz wprowadzać w życie i rozwijać pomysły [Gatesa]. (…) Jaki jest sens tych wszystkich budynków i sal szkolnych, skoro dysponujemy mnóstwem nowoczesnych technologii?”.
Na naszych oczach kształtuje się doktryna szoku pandemii: cyfrowy nowy ład, wizja przyszłości, w której technologia odgrywa gigantyczną rolę i ma stanowić główny środek rozwiązywania problemów wywołanych przez kryzys. Liczba zgonów rośnie, a zabiegi, by tę wizję jak najszybciej urzeczywistnić, nie ustają. Trudne i bolesne tygodnie, które musieliśmy spędzić w izolacji, by zapewnić innym ludziom bezpieczeństwo, są teraz traktowane jak żywe laboratorium, symulacja niezwykle dochodowej, bezdotykowej przyszłości.
Anuja Sonalker, kierowniczka Steer Tech, firmy z Marylandu zajmującej się systemami automatycznego parkowania, stwierdziła niedawno: „Technologie zastępujące kontakt z drugim człowiekiem zyskują ostatnio coraz większą aprobatę. Człowiek to biozagrożenie. Maszyny są bezpieczne”.
Mówimy o przyszłości, w której twój dom nie będzie już wyłącznie prywatną przestrzenią. Za sprawą cyfrowej łączności będzie też pełnił funkcję szkoły, gabinetu lekarskiego, siłowni lub – jeśli władza tak zechce – więzienia. Oczywiście, wiele osób już dawno zamieniło swoje mieszkania w miejsca pracy, z której nigdy się nie wychodzi. Jeszcze przed pandemią właśnie w domach najczęściej korzystaliśmy z różnego rodzaju oferty rozrywkowej. Coraz częściej stosowano też narzędzia dozoru elektronicznego. Jednak cyfrowy nowy ład, którego zręby dziś pospiesznie powstają, sprawi, że wymienione tu zjawiska nasilą się w niewyobrażalnym wręcz stopniu.
Oto, jak wygląda przyszłość: osobom uprzywilejowanym niemal wszystko dostarcza się do domu za pośrednictwem serwisów streamingowych i chmur …
Zapewnij sobie dostęp do ulubionych tekstów, nagrań audio, a także miesięcznika w wersji na czytniki.
Artykuł ukazał się pierwotnie 8 maja 2020 roku. Opublikowany za zgodą The Intercept, nagradzanej dziennikarskiej organizacji non profit. © Naomi Klein.