Wersja audio
Zeszłej wiosny zajrzałem pewnego popołudnia do pokoju mojej nastoletniej córki, spodziewając się, że zastanę ją wpatrzoną nieobecnym wzrokiem w Zooma, który niby miał jej zastąpić liceum zamknięte z powodu pandemii. Okazało się, że zamiast tego puściła sobie jakiś filmik znaleziony w sieci i śmieje się na cały głos. Zapytałem, co ogląda. – Stary gościu tańczy jak kurczak i śpiewa – odpowiedziała.
Podszedłem bliżej, żeby zerknąć na ekran laptopa, bo przecież nie uważam, żeby oglądanie ludzi, którzy robią z siebie idiotów dla piętnastu sekund sławy w mediach społecznościowych, było poniżej mojej godności, tymczasem moim oczom ukazał się siedemdziesięciokilkuletni Mick Jagger – filmik był fragmentem jakiegoś względnie niedawnego koncertu, a Jagger ochrypłym głosem po raz milionowy śpiewał megahit Stonesów ( I Can’t Get No ) Satisfaction , piosenkę, która weszła na listy przebojów, kiedy miałem rok. Razem z nim śpiewała zachwycona publiczność, dobre kilkadziesiąt tysięcy boomerów i przedstawicieli pokolenia X.
– To na serio? – zapytała moja córka. – Ludziom w twoim wieku naprawdę się to podoba? – Poczułem się urażony, ale pytanie nie było bezzasadne. – Na swój sposób – odpowiedziałem. – Nie chodzi o muzykę ani nawet o to konkretne wykonanie – zapewniłem szybko. Moim zdaniem długowieczność tego kawałka, który zajął drugie miejsce na liście pięciuset najlepszych piosenek wszech czasów przygotowanej przez czasopismo „Rolling Stone”, wynikała w niemałym stopniu z głębokiej prawdy zawartej w tekście.
Kroczymy przez życie, tłumaczyłem córce, a satysfakcja, czyli radość ze spełnienia naszych pragnień czy oczekiwań, pozostaje nieuchwytna. Bez względu na to, co osiągniemy, jak fantastyczne rzeczy zobaczymy, kupimy lub zrobimy, satysfakcja zawsze wymyka nam się z rąk.
Szybko się rozkręcałem. Satysfakcja, mówiłem, to największy paradoks ludzkiego życia. Pragniemy jej, wierzymy, że uda nam się ją osiągnąć, czasem wydaje się, że jesteśmy zaledwie o krok lub nawet doświadczamy jej przez krótką chwilę. A potem satysfakcja znika. Nigdy jednak nie przerywamy pogoni. Jagger śpiewa: I try, and I try, and I try, and I try. Próbuję, próbuję, próbuję. W jaki sposób? Jeśli wierzyć tekstowi, usiłujemy zapewnić sobie satysfakcję przez seks i konsumpcję, życie pełne luksusów i przyjemności, kosztowne, spędzane na ciągłym kupowaniu jakiegoś kompletnie niepotrzebnego gówna.
– Sama się kiedyś o tym przekonasz – oznajmiłem.
Bez względu na to, co osiągniemy, jak fantastyczne rzeczy zobaczymy, kupimy lub zrobimy, satysfakcja zawsze wymyka nam się z rąk.
Wesoły nastrój córki kompletnie wyparował; gdyby Jean-Paul Sartre miał dzieci, na ich twarzach codziennie malowałaby się mina, którą teraz mogłem podziwiać. – Czyli co, życie to tylko wyścig szczurów, a ludzie są skazani na wieczne niespełnienie? – spytała. – To strasznie słabe. – Słabe – przyznałem. – Ale jest wyjście. – Wyjaśniłem, że możemy uporać się z naszymi cierpieniami, jeśli dołożymy starań, by je w pełni zrozumieć, a także jeśli zdecydujemy się na rozmaite trudne zmiany.
– Na przykład jakie? – spytała córka, mrużąc oczy na znak, że budzi się w niej zdrowa …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Artykuł ukazał się w wydaniu „The Atlantic” z marca 2022 roku pod tytułem How to Want Less (c) 2022 The Atlantic Monthly Group, Inc. Wszystkie prawa zastrzeżone, dystrybucja Tribune Content Agency.