Wersja audio
Przedszkolne lata naszych dzieci uśpiły naszą czujność. Lata wrześniów niespiesznych i łagodnych, dodatkowo upiększonych kasztanami, nie przygotowały nas na wrześnie, które nadeszły ze szkołą. Ta gorączka planów i decyzji (programowanie? robotyka? drama?), ta logistyka (jak odebrać dzieci – każda z nas ma ich troje – z różnych instytucji o trzech różnych porach?), ta nerwowość. Magda od lat zawodowo zajmuje się edukacją, ale to od starszych stażem rodziców musiała się dowiedzieć, że to typowe doświadczenie wielkomiejskich przedstawicieli klasy średniej i że określa się je bezwstydnie mianem „kampanii wrześniowej”.
Kulminacją tej kampanii jest pierwsze w roku szkolnym zebranie rodziców. Zamienia się ono w arenę rodzicielskich ambicji i lęków, wymusza opowiedzenie się po czyjejś stronie w burzliwych sporach. W tym roku dyskusje były bardziej gwałtowne niż dotychczas, bo typowym problemom poruszanym na zebraniach, takich jak liczba zadawanych prac domowych, towarzyszy bowiem tło lęków pandemicznych. Obserwując kolejne zebranie, na którym rodzice miotają się od tez „Zadawać, ile się da, niech się nauczą, czym jest ciężka praca” po „Odejdźmy wreszcie od szkoły pruskiej, nie zabijajmy naturalnej ciekawości, niech się bawią”, dostajemy potwierdzenie trendu, który od mniej więcej dekady występuje w środowiskach związanych ze szkołą: emocjonalnego wzmożenia. To już nie są krótkie kampanie wrześniowe, to długotrwała wojna pozycyjna.
Emocje wokół edukacji sięgają zenitu. Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim dlatego, że z powodów politycznych ten temat stał się w ostatnich latach gorący medialnie, najpierw dzięki debacie dotyczącej posyłania sześciolatków do szkół, a potem przez radykalną reformę, likwidującą gimnazja. Ponieważ pierwszą zmianę postulowała Platforma Obywatelska, a reformę przeprowadziło Prawo i Sprawiedliwość, do argumentów merytorycznych dołączyły emocje polityczne – a gdy polityka w tak widoczny sposób wdziera się w istotny społecznie temat, temperatura może tylko rosnąć. Jednak wszyscy zainteresowani, nie tylko politycy i szeroko pojęta opinia publiczna, mają ku temu konkretne powody.
Wzburzeni są rodzice. Z jednej strony, …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Esej ukazał się w listopadowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn opinii” (11/2020) pod tytułem To samo, tylko lepiej.