Wersja audio
Mija właśnie rok od momentu, kiedy wraz z artystą wizualnym Rafałem Siderskim rozpoczęliśmy przygodę Czytanie wody: Wisła . Mam wrażenie, że tamta chwila, gdy po 1113 kilometrach rozpisanych na dwadzieścia osiem dni (dwadzieścia cztery biegowe) dotarłam do Bałtyku, poruszyła kolejne kręgi naszych narracji o rzece, które rozchodzą się, są wzmacniane, nie ustają. Przygoda trwa, może – mam nadzieję – przygotowując nas do podobnego przedsięwzięcia, następnego wejścia w krajobraz.
O czym bowiem można myśleć, gdy dobiega się do Bałtyku? Myśli się wtedy o innych ujściach, deltach, mieszaniu się wód, o słodkim przechodzącym w słone. Przychodzą do głowy Dunaj, Ren, Niemen, ale też mniejsze rzeki, mniejsze narracje – rzeka Mała (doglądana przez Daniela Petryczkiewicza – „Pismo” nr 2/2021) czy mój beskidzki potok, na który w domu mówiło się Żeleźnikowski.
Przeczytaj także: Mała. Rzeka, która chciała być dzika
Byłam, byliśmy w podróży przez prawie miesiąc, a podróżny, jak pisze Jean Paul cytowany przez Claudia Magrisa w książce Dunaj , „przypomina chorego, oscyluje między dwoma światami. Wędrówka jest długa, nawet jeśli przemieszczamy się tylko z kuchni do wychodzącego na zachód pokoju, na którego szybach rozpala się horyzont, ponieważ dom jest rozległym i nieznanym królestwem i nie wystarcza życia na odyseję między dziecinnym pokojem, sypialnią, korytarzem, gdzie biegają dzieci, stołem, na którym korki od butelek strzelają honorowymi salwami, i biurkiem zarzuconym książkami i papierami usiłującymi wyrazić sens tego wędrowania między kuchnią a salonem, między Troją a Itaką” [przeł. Anna Osmólska-Mętrak, Joanna Ugniewska]. Chciałabym dopisać swoje: między źródłami wybijającymi na Baraniej Górze a ujściem wód Wisły do morza.
Podsumowania są mi obce, tkwi we mnie potrzeba szkicowania, cenię wolność, jaką dają biała kartka notatnika i siła wiecznego pióra, raczej to niż porządkowanie w excelowych tabelkach. Proces, ruch, chaos. Tu jednak muszę się zatrzymać, żeby spojrzeć na to, co się wydarzyło, czego doświadczyłam dzięki Wiśle, na co sobie pozwalałam wobec …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Do 18 września w białostockiej Galerii im. Sleńdzińskich przy ulicy Wiktorii 5 trwa wystawa Rafała Siderskiego i Małgorzaty Lebdy Przepływ(y), bazująca na doświadczeniach i materiałach zebranych podczas przygody Czytanie Wody: Wisła. Kuratorem jest Michał Sita.