Wersja audio
Wstałam od stołu, poszłam do internetu (bo za życia babci jeszcze nie nosiłam internetów w kieszeni), pogooglałam, wróciłam.
– Ignacy, babciu.
No i nici z dramy.
Dramy, która towarzyszy tej rodzinie właściwie, odkąd pamiętam. Na szczęście czasem równoważą ją ironia, aluzja, dowcipny wierszyk. A czasem nie. Czasem nic. Tylko drama i trupy.
hanna z baranowskich (moja prababcia, ale nigdy jej tak nie nazywałam, zawsze była dla mnie babcią Hanią) najbardziej na świecie kochała swoją rodzinę. Kochała bezwarunkowo, z werwą i pasją, co się wiązało z niewzruszonym przekonaniem o absolutnej piękności, mądrości i ogólnej doskonałości wszystkich krewnych. Zstępnych zwłaszcza. Dzieci, wnuki i prawnuczka babci Hani byli najzdolniejsi, najlepiej ubrani i najładniej recytowali (oraz pisali) wierszyki. W każdej poczekalni, przedziale kolejowym czy teatralnym foyer towarzyska babcia nawiązywała znajomości, by – uśpiwszy pierwej czujność ofiary kulturalną uwagą o pogodzie lub niezobowiązującą dykteryjką – otworzyć torebkokuferek. Torebkokuferek był lakierowany i pękaty, na zatrzask. Zawierał zdjęcia. Być może babcia trzymała tam też jakieś inne artefakty (portmonetkę, perłową szminkę, stetoskop), ale tylko zdjęcia pamiętam. Duże, małe, zależnie od momentu historycznego – sepiowe, strzyżone w ząbek, czarno-białe na wysoki połysk albo waniliowo-buraczkowe z nutką zieleni. Usidlony osobnik nie miał wyjścia, musiał oglądać. Tu córeczka Alinka i synek Jarek. Wnuczek Józio, później wnuczek Wawrzek. W końcu prawnuczka, Zosia.
Drugą po rodzinie miłością Hanny z Baranowskich była bowiem fotografia.
– Mama przez całą wojnę zawsze miała ze sobą walizeczkę z najcenniejszymi dla niej rzeczami – opowiadała mi babcia Alinka. – Był tam jej dyplom lekarski i świadectwo ukończenia studiów prawniczych taty, była piękna, wysadzana masą perłową lornetka teatralna. Ale przede wszystkim ta walizeczka pełna była klisz. Twoja prababcia, jak wiesz, …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Historia osobista ukazała się w grudniowym numerze miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (12/2019) pod tytułem Wspólnych mamy tylko zmarłych.