Wersja audio
Przez jakiś czas sądziłam, że moja apteczka jest totalnie przeterminowana, bo wielu ważnych dla mnie twórców i twórczyń towarzyszy mi nieprzerwanie od lat 90. Wszystkie wielkie muzyczne miłości – David Bowie, U2, Radiohead, Depeche Mode czy Nick Cave and the Bad Seeds poznałam jeszcze w czasach licealnych. Wtedy kolekcjonowałam ich albumy na kasetach, a potem na płytach CD.
Słuchanie muzyki było dla mnie niemal rytuałem. Liczył się każdy szczegół – nie tylko melodia czy produkcja, lecz także opakowanie, oprawa wizualna i książeczki dołączone do fizycznych nośników (twórca teledysków i okładek albumów Anton Corbijn był dla mnie podobnie ważny, co zespoły, z którymi pracował). Dziś ulubione utwory tych artystów znajdują się na moich playlistach na Spotify i dzięki algorytmom prowadzą mnie do innych muzycznych odkryć.
Streaming sprawił, że zamiast podążać za konkretnym wykonawcą i zagłębiać się w jego dyskografię, zaczęłam po prostu kierować się emocjami, jakie wywołuje we mnie muzyka. Polubiłam to tempo, przypadkowość i ekscytację, jaką wywołuje, tym bardziej że znajduje ona odwzorowanie w trybie życia, jaki obecnie prowadzę.
Dużo podróżuję, a moją codzienność wypełniają spotkania. Dlatego wiele inspiracji – również tych kulturalnych – czerpię od ludzi, z którymi mam możliwość współpracować.
Aleksandra Szymańska
menedżerka kultury, specjalistka w zakresie polityki kulturalnej, producentka wydarzeń. Była związana z polskim rynkiem fonograficznym i mediowym. Dyrektorka zespołu odpowiedzialnego za projekt Gdańsk i Metropolia – ESK 2016. Autorka koncepcji i od marca 2011 roku dyrektorka Instytutu Kultury Miejskiej w Gdańsku. We wrześniu 2023 roku otwiera wraz z zespołem nową siedzibę Instytutu w Kunszcie Wodnym.
O książkach wartych uwagi – klasycznych pozycjach w świetnym przekładzie oraz o nowościach wydawniczych – dowiaduję się od Justyny Czechowskiej, Magdaleny Heydel i Urszuli Kropiwiec, z którymi organizujemy Gdańskie Spotkania Literackie „Odnalezione w tłumaczeniu” oraz naszych rezydentek, na przykład Anety Kamińskiej, tłumaczki ukraińskich wierszy. Poezja zaś stała mi się bliska za sprawą Anny Czekanowicz i pracy przy Europejskim Poecie Wolności – festiwalu, który przybliża czytelnikom i czytelniczkom twórczość najważniejszych współczesnych autorów i autorek z kontynentu. Dzięki temu poznałam wiersze duńskiego poety i aktywisty pochodzenia palestyńskiego Yahyi Hassana oraz ukraińskiej poetki i tłumaczki Marianny Kijanowskiej. Reprezentują oni nurt krytyczny w poezji. Ich głos jest polityczny, społecznie zaangażowany, a w utworach czuć ból i niezgodę na świat, w jakim przyszło im funkcjonować. To lektura, która pozostawia ślad i nie daje o sobie zapomnieć.
Ostatnio w mojej apteczce zagościł również króciutki wiersz Joanny Mueller – ja tylko chciałam/ mieć większy udział/ w sobie samej. Pojawił się on we wstępie do powieści Sydonia. Słowo się rzekło Elżbiety Cherezińskiej, którą akurat czytałam. Na początku myślałam, że to fragment dłuższego tekstu. Zachęcona znaczeniem tych słów sięgnęłam po cały tomik poetki i wsiąkłam całkowicie. Odnalazłam się we wrażliwości Mueller. Jest to jedyny wiersz, który bez zastanowienia potrafię przywołać z pamięci.
Zauważyłam, że to, co mnie porusza, musi w jakiś sposób koncentrować się na rzeczywistości. Komentować ją, pokazywać z nieznanej mi dotąd perspektywy. Nawet jeśli to doświadczenie nie należy do najprzyjemniejszych. W duży niepokój wprawił mnie reportaż Mikołaja Grynberga Jezus umarł w Polsce, o kryzysie humanitarnym na granicy polsko-białoruskiej. Po lekturze uświadomiłam sobie, że to jest chyba właśnie głównym zadaniem kultury – ciągle przypominać o tym, co naprawdę ważne. Nawet jeśli nie dotyczy nas bezpośrednio. Tego szukam nie tylko w literaturze non-fiction, ale i w teatrze oraz bardzo mi bliskiej fotografii. To też motywuje mnie do działania, gdy razem z zespołem planujemy kolejne projekty w Instytucie Kultury Miejskiej.
Chcę, by nasza instytucja była reaktywna i zaspokajała potrzeby mieszkańców Gdańska. Wtedy pomocna okazuje się również moja apteczka. To, co w niej trzymam, nie tylko zapewnienia mi ukojenie w emocjonalnych kryzysach, ale i uwrażliwia na problemy innych ludzi. Dzięki niej pamiętam, że nie robię tego wszystkiego dla siebie.
Rozmawiał Mateusz Roesler
Rysunek Sonia Dubas
Partnerem tekstu jest Instytut Kultury Miejskiej, który od września 2023 roku działa w nowej siedzibie przy Targu Rakowym 11 w Gdańsku.