Ależ to była dziura: ciemna, ciasna i duszna. Nie miała bieżącej wody, alkohol rozcieńczano w niej na potęgę i można tam było w sekundę stracić portfel. Prowadziła ją, jak wiele podobnych przybytków, nowojorska mafia. Tylko mafia mogła otworzyć knajpę dla homoseksualistów ze względu na ciągłe najazdy policji i niezliczone homofobiczne regulacje prawne, wprowadzane szczególnie chętnie w trakcie kolejnych kampanii wyborczych. Gejowski bar był zbyt ryzykownym interesem dla uczciwych obywateli i zbyt dochodowym, żeby nie zainteresowały się nim rozmaite grupy przestępcze. Szczególnie w Nowym Jorku, gejowskiej mekce, do której ciągnęły osoby LGBT z całej Ameryki, jeśli nie świata. Było komu serwować drinki.
Wiedzieli o tym doskonale Mario, Zucchi i Gruby Tony, którzy w 1966 roku przerobili upadły klub nocny dla heteryków przy Christopher Street na przybytek wybitnie homoseksualny. Panowie znali się z Little Italy, czyli Małych Włoch, skrawka Dolnego Manhattanu, w którym niepodzielnie rządziła włoska kuchnia i włoska mafia. Łącznikiem z gejowskim światem był Gruby Tony (prawie dwieście kilo żywej wagi), który kumplował się i mieszkał (bez dotykania) z niejakim Chuckiem, jawnym gejem, stojącym najpewniej za zaangażowaniem trzech kumpli z Little Italy w biznes dla – jak sami mówili – pederastów. Zaangażowanie w przypadku Tony’ego było po …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
W „Piśmie” bierzemy odpowiedzialność za słowo.
Każdy tekst przed publikacją przechodzi wielostopniowy proces redakcji i fact-checkingu. To wymaga czasu i pracy całego zespołu. Dołącz do społeczności „Pisma”. Zamów pełen dostęp online do wszystkich treści za 8,99 zł miesięcznie. Istniejemy dzięki osobom takim jak Ty.
Mike Urbaniak –(ur. 1981), dziennikarz kulturalny, autor wielu rozmów z wybitnymi postaciami kultury. Na stałe pisze do „Wysokich Obcasów”, weekendowego magazynu Gazeta.pl i polskiej edycji „Vogue'a”.