Wersja audio
Co prawda zza ściany trzcin prawie go widać, ale Łukasz Ławicki, gryfiński ornitolog, i tak macha nad głową czapką z daszkiem. Niestrudzenie wykonuje uniwersalny gest pozdrowienia: hej wy, tam, na wodzie! Oto naukowiec, który docenia znaczenie performansu.
Pozorna zabawa jest tak naprawdę próbą rekonstrukcji zdjęcia o doniosłym znaczeniu. Na fotografii sprzed niemal stu lat Paul Robien, również ornitolog, stoi mniej więcej w tym samym miejscu co Ławicki i w identyczny sposób pozdrawia Maksa Dreblowa, fotografa, witając go lub żegnając. Odbitka jest tak zużyta, że w miejscu twarzy Robiena widać białą plamę pozbawioną kształtów i odcieni. A jednak nie ma wątpliwości, że ubrana w jasne bufiaste spodnie postać na pomoście to Robien − gospodarz i opiekun wyspy Mönne, która po 1945 roku została przemianowana na Mienię lub Wyspę Mętną.
Współcześnie zaś funkcjonuje pod nazwą Sadlińskich Łąk. Robien był bohaterem okładkowego reportażu w „Stettiner Illustrierte Zeitung” z 1924 roku. Z kolei Dreblow to znany szczeciński fotograf, wynajęty przez wspomniany magazyn do zrealizowania materiału z Mönne. W tekście z 15 listopada Robien opisany został jako „pomorski Robinson”, „znający mowę ptaków jak Salomon”, człowiek, który „wszystko podporządkował życiowej idei obserwowania i badania” i który zrezygnował z „większości przyjemności kulturalnych, ale nie ze swojej gazety, na odludziu przemawiającej do niego z pewnością dobitniej niż do spieszącego się czytelnika wielkomiejskiego”.
I choć trudno ocenić, ile czasu spędził Dreblow w towarzystwie Robiena, z dużą dozą pewności można wskazać miejsce ich spotkania. Zachodni brzeg Sadlińskich Łąk to najbardziej prawdopodobna lokalizacja niedużej przystani, skąd machał do Dreblowa Robien i która przez kilkadziesiąt lat obsługiwała wyspę. Do jej wszystkich wspomnianych wyżej nazw dopisać należy jeszcze jedną. Mönne to dziś często po prostu Wyspa Robiena.
W odosobnieniu
Żeby dostać się na Wyspę Robiena, trzeba się zaokrętować. Dla mieszkańca lądu to duża atrakcja – wybrać się w miejsce niedostępne dla samochodów i pieszych. Dziś, w połowie maja, …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Za szeroką pomoc w realizacji materiału dziękuję Łukaszowi Ławickiemu i Marcie Ewie Kurzyńskiej.
Fundację Pismo, wydawcę magazynu „Pismo”, wspiera Orange.