Wersja audio
Hillary Rodham Clinton zdobyła, jak podkreśla, „więcej głosów w wyborach prezydenckich niż którykolwiek biały kandydat” w historii Ameryki. Nie ona pierwsza mimo przeważającego poparcia wyborców przegrała głosowanie elektorskie: w historii zdarzyło się to pięciokrotnie. Ojcowie założyciele z rozmaitych powodów nieufnie podchodzili do demokracji. Jedni zdawali sobie sprawę, że może ona zagrozić niewolnictwu, inni obawiali się, że ustrój będzie sprzyjał demagogom. Wymyślili więc kolegium elektorskie. Alexander Hamilton pisał w The Federalist Papers , że uchroni ono kraj przed przywódcą, „co knuje niskie intrygi i sprawny jest w nędznej sztuce zdobywania popularności”. Dodatkowa instytucja służąca wyborczej deliberacji miała także zapobiec szkodliwym wpływom zagranicznym i „staraniom obcych potęg, by umieścić niewłaściwych reflektantów w naszych ciałach politycznych”.
Pierwszym, który mimo zwycięstwa poniósł usankcjonowaną konstytucyjnie porażkę, był Andrew Jackson; w 1824 roku przegrał z Johnem Quincym Adamsem. Jackson utrzymywał, że padł ofiarą oszustwa, a wybory ustawiono. Jego portret wisi dziś w Gabinecie Owalnym. W roku 1888 Grover Cleveland został w podobny sposób pokonany przez Benjamina Harrisona, lecz odzyskał urząd cztery lata później. Rutherford B. Hayes wygrał z Samuelem Tildenem w 1876 roku. Skomplikowane spory w kolegium elektorskim ciągnęły się wówczas miesiącami i gdy wreszcie zapadło rozstrzygnięcie, Tilden przyjął je niemalże z ulgą: „Mogę wrócić do życia prywatnego ze świadomością, że potomni uznają mnie za człowieka wybranego na najwyższy urząd, zarazem zaś wolnego od trosk i obowiązków związanych z jego piastowaniem”.
W 2000 roku Al Gore, wiceprezydent podczas obu kadencji Billa Clintona, zdobył pół miliona głosów więcej niż gubernator Teksasu George W. Bush. Ostateczna bitwa została stoczona w Sądzie Najwyższym. Zaraz po klęsce Gore wyjechał z Waszyngtonu i zaszył się w Nashville. Zapuścił brodę. Utył. Wydawał się zagubiony. Kiedy odwiedziłem go kilka lat później, mówił, że prędzej czy później skonfrontuje się z owym gorzkim doświadczeniem, lecz jeszcze nie pora. Ta pora nigdy nie nadeszła, a przynajmniej nie wynikły z tego żadne książkowe wspomnienia. Ostatecznie Gore zgolił brodę, zaczął podróżować po całym świecie z wykładami, wystąpił w filmie dokumentalnym o globalnym ociepleniu i w 2007 roku podzielił się Pokojową Nagrodą Nobla z Międzyrządowym Zespołem ds. Zmian Klimatu. Zbił majątek, pracując dla Apple’a, doradzając Google’owi i współszefując firmie inwestycyjnej. Odnalazł własną drogę. Ilekroć ktoś wspomina w jego …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Artykuł ukazał się w wydaniu „The New Yorker” z 25 września 2017 roku. Copyright © 2017 by David Remnick.