Kiedy Jane Fonda została aresztowana w Waszyngtonie w grudniu zeszłego roku, kilka dni przed swoimi osiemdziesiątymi drugimi urodzinami, odniosłam wrażenie, że historia się powtarza – bynajmniej nie dlatego, że było to już jej piąte zatrzymanie w ciągu kilku tygodni. Fonda uczestniczyła w protestach (nadal trwających, choć obecnie odbywających się online) przeciwko bierności rządu Stanów Zjednoczonych w obliczu kryzysu klimatycznego. Kiedy Donald Trump dowiedział się o aresztowaniu, piał z zachwytu na wiecu: „Zgarnęli Jane Fondę! Nic się nie zmienia. Trzydzieści, czterdzieści lat temu też ją zgarniali, sam pamiętam. Rany, ona zawsze paraduje w kajdankach”.
Poniekąd miał rację, aczkolwiek z tymi „czterdziestoma latami” trochę nie doszacował. Pierwszy raz Jane Fondę aresztowano w 1970 roku. Minęło pół wieku, a ona wciąż chodzi na protesty, nadal trafia za kratki i jest wykpiwana przez amerykańskich prezydentów. Na słynnych taśmach z Białego Domu zarejestrowano, jak w 1971 roku Richard Nixon wypowiadał się o niej pogardliwie, kiedy demonstrowała przeciwko udziałowi Stanów Zjednoczonych w wojnie w Wietnamie. „Ta Jane Fonda – z nią jest chyba coś nie tak. Żal mi Henry’ego Fondy, bo to miły człowiek. [Jego córka – przyp. tłum.] na pewno jest świetną aktorką, ma ładną buzię, ale co rusz trafia jak kulą w …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Hadley Freeman –(ur. 1978), dziennikarka, pisze dla „Guardiana”. Autorka kilku książek, m.in. Be Awesome: Modern Life for Modern Ladies i wydanej w 2020 roku House of Glass: The story and secrets of a twentieth-century Jewish family.
Artykuł ukazał się 5 września 2020 roku na theguardian.com. Copyright Guardian News & Media Ltd 2020.