Wersja audio
Hanower. Eva-Maria pamięta ten dzień bardzo dobrze. Siedziała z synem Achazem w pokoju. – Wszedł Ahrend, mój mąż, i zapytał, czy nie sądzę, że nadszedł czas, żeby w życiu naszego syna zaczęło dziać się coś więcej. – Eva-Maria spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Powiedział jej, że zadzwonił Jugendamt (niemiecki urząd do spraw dzieci i młodzieży) i pytał, czy nie chcieliby adoptować jeszcze jednego dziecka.
Są zachwyceni tym pomysłem. Dziewczynka ma na imię Anna. – Babcia Ahrenda od strony matki i moja babcia od strony ojca tak się nazywały. To typowo niemieckie imię – opowiada Eva-Maria. Nie mają żadnych wątpliwości. Decyzja zapada bardzo szybko. Odwiedzają Annę w szpitalu. Dziewczynka jest wcześniakiem, przychodzi na świat 24 lipca 1992 roku. Sześć tygodni spędza w inkubatorze. Zdjęcie, na którym Eva-Maria pierwszy raz trzyma ją na rękach, stoi do dziś w sypialni, na honorowym miejscu. – Przyjechała do nas dokładnie tego dnia, którego powinna była się urodzić. Z tych początków pamiętam, że Anna była bardzo grzeczna, spokojna. Niepokojąco spokojna. Często spała – wspomina.
cieremki, pięćdziesiąt kilometrów na południowy wschód od Białegostoku. Asia jest drugim dzieckiem Iwony i Witka. – Nie wiedzieliśmy, że to będzie dziewczynka – wspomina Iwona. Nie pamięta już, czy nie chcieli wiedzieć, czy lekarze po prostu im nie powiedzieli, jakiej płci jest dziecko.
Decydują się na adopcję. Przechodzą przez wszystkie procedury. Urzędniczka oznajmia im, jednak że dziecka nie dostaną. Są za starzy.
Ciąża przebiega zupełnie normalnie. Iwona cały czas czuje się bardzo dobrze. Asia rodzi się w terminie, 18 lipca 1994 roku. Waży 3300 gramów i dostaje dziesięć punktów w skali Apgar. Jest wyjątkowo grzecznym, spokojnym dzieckiem. W ogóle nie płacze.
hanower. Wydaje się, że mają wszystko. Są szczęśliwym małżeństwem. Zdrowie im dopisuje. Po pięknym, dużym domu biegają dwa psy. Pielęgnowany z troską przez Evę-Marię ogród jest pełen kwiatów. Spełniają się też zawodowo. Ahrend zarządza rodzinną firmą. Eva-Maria jest architektką wnętrz. Do pełni szczęścia brakuje im dzieci. Starania trwają jednak bardzo długo. – Po ośmiu poronieniach powiedziałam mężowi, że to wystarczy – …