Wersja audio
Wybiła druga w nocy, a my jesteśmy w połowie drogi. Kamienie chrzęszczą pod nogami, droga pnie się i zakręca. Gdzie to może być? Beskid Niski? Bieszczady? – Zazdroszczę im – Kasia wskazuje na Omelana i Olgę. – Mają w sobie taki spokój, nie muszą wybierać, gdzie jest ich miejsce. Dochodzimy do niewielkiego wzniesienia. Jest tu cmentarz, palą się świeczki. Jest też mała cerkiew. Kasia rozsiada się na jej wąskich stopniach. Zaczyna nucić piosenkę, dołącza do niej Olga, na końcu Omelan. – Ukraińcy śpiewają wszędzie. Czasem ktoś na nas nakrzyczy lub wezwie policję, a czasem bije brawo. Tu przynajmniej nikt nas nie zaczepia – tłumaczy Kasia.
Strategie „zaczepiania” są różne. Może to być oplucie szyb budynku, w którym pracujesz. To doświadczenie Kasi. Może być porysowanie samochodu z narodowym symbolem na bagażniku. To doświadczenie Pawła. Albo założenie koszulki z napisem „Pomścimy Wołyń” przez sąsiada z domu obok. Tego doświadczyła Tania. Wszyscy oni, „zaczepiani”, podobnie jak ich rodzice, są polskimi obywatelami narodowości ukraińskiej. Urodzili się w północnej lub zachodniej Polsce, skończyli polskie szkoły i uniwersytety. A potem przeprowadzili się do Przemyśla. Wszyscy swój przyjazd nazywają „powrotem w rodzinne strony”. Tu, w mieście liczącym sześćdziesiąt jeden tysięcy mieszkańców, położonym piętnaście kilometrów od granicy z Ukrainą, tworzą ukraińską mniejszość.
z kasią i jankiem siedzę w kuchni ich domu na Kruhelu Małym. To obrzeża Przemyśla. Na podwórku leży jeszcze świeży piach, numer domu wypisany jest na koszu na śmieci. Budowa skończyła się niedawno. Wewnątrz, na podłodze wyłożonej hiszpańskimi płytkami, stoją dopiero co poskręcane meble z Ikei. Jest przestronnie, nowocześnie, nie ma firanek.
– Przemyśl nie nastrajał mnie pozytywnie – rozpoczyna swoją opowieść Janek. – Odwiedziłem to miasto jako student. Byliśmy zakwaterowani w bursie. Nocą ktoś chciał podpalić drzwi, co skończyło się interwencją policji. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, w której coś mi zagraża tylko …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Reportaż ukazał się w lutowym numerze miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (02/2020) pod tytułem Prawie że raj.