Wersja audio
Od dwóch lat sąsiaduję z jej krzykiem i nie wiem, co z nim zrobić. Dzieli nas ściana nośna ochockiego bloku. Po mojej stronie pomalowana na kolor ecru, starannie wybrany z długiej listy różnych odcieni śmietanki, zaprezentowanych w sklepowym katalogu. Do ściany przylega regał z książkami w kolorze sosnowego drewna, komoda ozdobiona sznurem świateł, między meblami błyszczy plakat zamówiony z zagranicy. Po jej stronie zielonkawa ściana ozdobiona sznurami liter. Od czasu do czasu skrobie je uparcie, kiedyś byłam pewna, że to myszy, ale nie, to po prostu skrzek ołówka wbijanego w ścianę. Skrobie je także w swoim przedpokoju, zobaczyłam to kątem oka, skradając się obok jej otwartych na oścież drzwi do mieszkania. Żeby dostać się do moich, prześlizguję się cichuteńko obok jej pieczary, bojąc się, że mnie dopadnie, spojrzy groźnie, wymamrocze coś o dziwce z NKWD, którą w jej opinii czasem bywam. Wtedy zrozumiałam, że do ściennej opowieści dopisała już kolejne akapity.
Do marca 2021 roku do jej ściany przylegała też sfatygowana szafa pozbawiona drzwi. Przez rok walczy z nią, na przemian wyciągając ją na korytarz i później targając z powrotem do mieszkania. Status szafy jest niejasny. Jest jej wrogiem? Sojuszniczką? Towarzyszką? Chyba jednak wrogiem, i to śmiertelnym, bo w marcu postanawia zataszczyć ją na dół schodów i wyrzucić na śmietnik. Ja i Ł., sąsiad z naprzeciwka, wybiegamy ze swoich mieszkań. – Pani Wiesiu, co pani z tą szafą znowu wyrabia? – pyta Ł. – Muszę ją wynieść! Ta szafa straszliwie skrzywdziła moją mamusię! – mówi pani Wiesia tonem jak zwykle powolnym, dystyngowanym, nadmiernie akcentując poszczególne wyrazy. Ł. zdecydowanym gestem chwyta szafę od dołu, ja przytrzymuję jej górną część i ruszamy w dół po kręconych schodach starego warszawskiego bloku. Pani Wiesia truchta za nami, trochę lamentując, trochę dziękując. Ł. żartuje, ale w jego głosie słychać ostrzeżenie: – Niech no tylko pani już nie zmienia zdania, bo z powrotem na górę taszczyć jej nie będę!
Pani Wiesia zapewnia, że to się na pewno nigdy nie wydarzy. Tylko że z panią Wiesią nic od dawna nie jest pewne.
Przez lata Wiesia dorobiła się statusu osiedlowej dziwaczki (dla większości pozostaje wówczas przezroczysta), potem lekko uciążliwej sąsiadki (bywa wtedy zauważalna, choć zazwyczaj kątem oka), wreszcie sąsiadki uciążliwej wysoce i zauważalnie, a na końcu – wroga świętego spokoju i słodko śpiących dzieci; obecnie Wiesia to już źródło „potencjalnego zagrożenia” i oczywiście, jak pospiesznie dodają wysoki, przystojny Ł. oraz jego …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Niektóre imiona bohaterów oraz szczegóły z ich życia zostały zmienione. Dane statystyczne zaczerpnęłam z raportów: Schizofrenia – analiza kosztów ekonomicznych i społecznych, Schizofrenia – kluczowe aspekty organizacyjne i finansowe (publikacje Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego), Schizofrenia. Rola opiekunów w kreowaniu współpracy (publikacja Janssen-Cilag Polska Sp. z o.o.), Schizofrenia z objawami negatywnymi – obciążenie chorobą pacjentów i ich bliskich (raport pod patronatem Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego). Reportaż ukazał się w czerwcowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn opinii” (6/2021).