Wersja audio
Na karteczkach można było zapisać dowolnie: pojedyncze słowa, wyrażenia, zdania, listy do Bałtyku. Artystki Paulina Byczek i Gabriela Woźniak zbierały je, by potem dużym patykiem przepisać na piasku, na linii styku wody i lądu, a woda, przychodząc i odchodząc, zmywała, zabierała ze sobą tę korespondencję. Po przekazaniu w ten sposób wszystkich zapisanych słów autorki performensu Zabierz szum wyczerpały papier, powstała pierwotna, pusta kartka. Morze przyjęło komunikaty i powierzone sobie historie.
Postanowiłyśmy poszukać tej, która opowiadałaby, jak będzie wyglądać jutro morza. Bo choć bez ustanku powstają raporty naukowców czy aktywistów, padają deklaracje polityczne wyliczające problemy, z którymi mierzy się Morze Bałtyckie – trudno powiedzieć, jaki obraz Bałtyku i jego przyszłości się z nich wyłania.
Po sezonie, kiedy milknie wakacyjny gwar, a leżaki przy plażowych knajpkach wracają do schowków, może łatwiej będzie taką opowieść usłyszeć albo dostrzec.
Każdy, kto był nad Bałtykiem, widział zapewne na brzegu białą, owalną muszlę o gładkiej powierzchni i kruchej konstrukcji. Była to najprawdopodobniej muszla Mya arenaria , należąca do małża z rodziny małgwiowatych, który przybył do Bałtyku na łodziach wikingów mniej więcej tysiąc lat temu. Od tej nazwy pochodzi współczesna faza rozwoju Bałtyku: Mya.
Bałtyk jest płytki – średnia głębokość wynosi niewiele ponad 50 metrów, a na ponad jednej trzeciej powierzchni jest jeszcze mniejsza i wynosi jedynie 30 metrów, czyli tyle, ile ma dziesięciopiętrowy blok.
Morze w swojej historii przeszło kilka etapów – choć nie jest ona długa, bo nasze morze należy do najmłodszych na świecie. Powstało zaledwie kilkanaście tysięcy temu – najpierw jako Bałtyckie Jezioro Lodowe, potem między innymi jako Jezioro Ancylusowe (od nazwy innego mięczaka – Ancylus fluviatilis , ślimaka przytulika) – kiedy cofał się ostatni lodowiec, kilka tysięcy lat po tym, jak ludzie sięgnęli po ochrę i węgiel drzewny, by na ścianie jaskini w Lascaux namalować jelenie, byki i konie. Jest płytkie – średnia głębokość wynosi niewiele ponad 50 metrów (gdyby na takiej głębokości postawić warszawski Pałac Kultury i Nauki, ponad taflą wody znajdowałoby się 79 procent budynku), a na ponad jednej trzeciej powierzchni jest jeszcze mniejsza i wynosi jedynie 30 metrów, czyli tyle, ile ma dziesięciopiętrowy blok. Bliżej dna tworzą je wody zimniejsze, o większej gęstości, z którymi nie mieszają się te bliżej tafli, rozrzedzone i cieplejsze (zjawisko to nazywa się stratyfikacją). Jest też najmniej słonym z mórz – w jednym litrze jego wód powierzchniowych znajduje się tylko około 7 gramów soli (to pięć razy mniej niż średnia światowa).
W wielu publikacjach naukowych czy publicystycznych pojawiają się proroctwa o rychłej śmierci Bałtyku.
– To pokłosie alarmistycznych działań sprzed lat. Rzeczywiście, stan morza w latach 70. czy 80. był fatalny – przypomina profesor Jan Marcin Węsławski, dyrektor Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk (PAN) w Sopocie. – Od tego czasu dużo się jednak zmieniło.
– Mówienie, że Bałtyk umiera, daje nam komfort pozornej bezradności. Skoro umiera, to co, załóżmy ręce i przyglądajmy się biernie tej śmierci? – pyta Olga Sarna, prezeska Fundacji MARE, zajmującej się ochroną Morza Bałtyckiego. – Tymczasem wiele się udało i wciąż się udaje dla niego zrobić. HELCOM, czyli Komisja Ochrony Środowiska Morskiego Bałtyku, jest tego najlepszym przykładem. Zaryzykowałabym nawet tezę, że jest ono jednym z najlepiej zarządzanych na świecie mórz.
Mija właśnie pięćdziesiąt lat, odkąd HELCOM został powołany jako organ wykonawczy Konwencji o ochronie środowiska morskiego obszaru Morza Bałtyckiego , której sygnatariuszami są Dania, Estonia, Finlandia, Litwa, Łotwa, Niemcy, Polska, Rosja (po 24 lutego 2022 roku wyłączono ją z prac), Szwecja i Unia Europejska. Głównym zadaniem komisji jest monitorowanie stanu Bałtyku. Stanowi też źródło wiedzy, na podstawie której konkretne kraje i organizacje międzynarodowe podejmują decyzje. Bałtycki plan działania , dokument programowy przyjęty przez HELCOM w 2007 roku, zawiera szczegółową analizę sytuacji i chociaż jego celu – „osiągnięcia dobrego stanu ekologicznego morza do 2021 roku” – nie udało się zrealizować, to jego założenia wciąż pozostają w mocy, a termin wprowadzenia zmian przesunięto na 2030 rok.
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Fundację Pismo, wydawcę magazynu „Pismo”, wspiera Orange.
Studium ukazało się w listopadowym numerze „Pisma” (11/2024) pod tytułem Najsłodsze.