Wersja audio
Zwierzęta są szczęśliwe tak długo, jak są zdrowe i mają wystarczająco dużo jedzenia. Ludzie, jak się wydaje, powinni być szczęśliwi, ale nie są” – pisał wielki filozof Bertrand Russell w swoim pomniejszym dziełku The Conquest of Happiness [przeł. K.L.]. Twierdząc, że ludziom brak szczęścia, opierał się on na własnym doświadczeniu („Nie urodziłem się szczęśliwy. Jako dziecko najbardziej lubiłem hymn Zmęczony ziemią i przygnieciony grzechem” ), ale prowadził też skrupulatną obserwację swoich współobywateli.
„Albo znów spójrzmy na ludzi na wieczornej zabawie – pisał na przykład. – Wszyscy pojawiają się tam zdecydowani doświadczyć szczęścia; z podobnie ponurą determinacją, jaka jest potrzebna, żeby nie narobić wrzasku u dentysty. Mówi się, że picie i pieszczoty to brama do radości, więc piją szybko i usiłują nie zauważyć, jak dalece odrażający wydają im się ich partnerki i partnerzy. A po większej dawce alkoholu mężczyźni zwykle zaczynają łkać i lamentują, że są niegodni poświęcenia ich matek”.
Czytając ten pozbawiony wyrozumiałości opis mieszkańców Ziemi, można się zastanawiać, czy aby nieszczęście Russella nie wynikało częściowo z braku zaproszeń na przyjęcia – w końcu komu na imprezie potrzebny naburmuszony filozof o surowym spojrzeniu, który nie czka dramatycznie nad ranem „Zawiodłem cię, matulu!” jak normalny człowiek. Nie sposób jednak w przywołanym opisie nie zauważyć okruchów prawdy. Czasy, co prawda, ciut się zmieniły i mimo że wciąż chcemy zbawiać się przez picie i seks, większe nadzieje pokładamy jednak w konsumpcji i sukcesie w „społecznościówkach”.
Wszystko za szczęście
Z podobnie ponurą determinacją, z jaką nieszczęśnicy Russella pojawiali się na przyjęciach, my wchodzimy dziś do centrów handlowych czy na TikToka, mając nadzieję, że wreszcie stanie się coś (nowe buty, trzysta lajków), co uczyni nasze życie naprawdę szczęśliwym – by po wszystkim odkryć, że nie zdołaliśmy uciec od poczucia pustki. Nie wzywamy już tak często matki, być może dlatego, że jej miejsce w panteonie bóstw patrzących z wysoka na naszą marność zajął ideał sukcesu; to jemu się sprzeniewierzamy, nie osiągnąwszy szczęścia, i to on patrzy na nas surowo, gdy okazujemy się niewystarczająco fajni i zadowoleni.
Ale nawet jeśli fragmenty obrazu Russela się zmieniły, jedno pozostało bez zmian: my, mieszkańcy Zachodu, jesteśmy w miarę zdrowi i w większości mamy co jeść – a i tak jesteśmy zaskakująco nieszczęśliwi.
Czytaj także: Jak chcieć mniej. Esej Arthura C. Brooksa .
Chroniczny brak szczęścia to nasza choroba cywilizacyjna. I nie mówię tu o tych, którym los zgotował …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Esej ukazał się w sierpniowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn Opinii” (8/2022) pod tytułem Szczęście polepionych.