Felieton
Wzornik pisma
Typograf Marian Misiak i felietonista Marcin Wicha układają wzornik pisma.
Twój dostęp nie jest aktywny. Skorzystaj z oferty i zapewnij sobie dostęp do wszystkich treści.
Typograf Marian Misiak i felietonista Marcin Wicha układają wzornik pisma.
Będzie lepiej 20................
Kilka dni przed wigilią jedziemy do sklepu ze zwierzętami. Potem to już zawsze będzie Dzień Żółwia, chociaż nigdy nie będziemy pewni dokładnej daty.
Mały chłopiec ratuje siostrę z niebezpieczeństwa. Gwiazdy Marvela nagrywają filmik specjalnie dla niego. Dzieciak nie może uwierzyć własnemu szczęściu. Problem na granicy wciąż występuje.
W Serbii lepiej nie dzwonić i nie odbierać telefonu. Ceny połączeń są straszne, a już najgorzej, gdy się włączy dane komórkowe. Bywa, że ktoś zrobi to przez nieuwagę, a po
Mamy tutaj sąsiada. Dobry z niego człowiek. Kocha swoje psy, koty i ojczyznę.
Pora wracać, pora uwierzyć, że to już koniec albo chociaż dłuższa przerwa, czas wyciągnąć wnioski...
Ściany w tamtym domu. Cienkie rysy, które biegły od podłogi po sufit. Ukryte pod warstwą tapety, zamalowane – znów się pojawiały. „Czy dom runie?” – pytał. „Nie, nie bój się. To tylko rysa.
Brak mi słów. „Brak mi słów” to zazwyczaj rozbieg. Nie do wiary, to już przekracza wszelkie granice, brak słów – a potem westchnienie lub wielokropek, sekunda ciszy – i proszę! Słowa jakoś się
Teraz wszyscy są ekoświadomi. Wszyscy są ekokrytyczni. O naturze wypada mówić przyciszonym głosem, tonem pełnym uczucia. (Tak się mówi o ofiarach). A mnie jest głupio.
Białorusini i Białorusinki przeżywają swój moment solidarnościowy. Taki, jaki przeżywaliśmy w Polsce przed czterdziestu laty. Dlatego właśnie potrzebują naszego wsparcia i gestu solidarności przez małe "s". Z tego powodu publikujemy
W tym roku modne są dacze, ale miejsce, który widzimy, nie jest daczą. Nie było też działką, gdy modne były działki.
Wiosną ja też miałem napisać wypracowanie o nadziei. Nic mi z tego nie wyszło. Musiałem się wykręcić.
W tym odcinku podkastu À propos… opowiem wam, co przeczytać, co obejrzeć i czego posłuchać o zrównoważonym, a więc świadomym swojego wpływu na świat dizajnie.
Ojciec, zanim umarł, powiedział, żebym rzucił pracę. Miałem tego ranka nie jechać, byłem zajęty, dziś nie wpadnę, odwiedzę cię po operacji, widzimy się w piątek, mówią, że rutyna, spoko. Marta kazała mi
Pewnego dnia w kwietniu pojechaliśmy po zapas pierogów. To była nasza rocznica ślubu. Dziewiętnasta czy może dwudziesta pierwsza.
Posłuchaj tekstów z majowego numeru miesięcznika „Pismo. Magazyn opinii” (5/2020 r.)
Siedzą przy drzwiach. Babcia coś czyta. Chłopiec trzyma pudełko.
Jak się zwracać z gorącą prośbą?
W końcu się starzejemy. Zaczynamy robić te wszystkie fajne rzeczy, których mieliśmy nigdy, przenigdy, nie zrobić.
Nawet nie podejrzewacie, że to już ostatni raz. Zorientujecie się za rok.
Pokazują nam starą gazetę albo ostatnie wydanie kroniki filmowej. Już tylko jedna kartka, warstwa papieru, folia ochronna, oddziela tę krzątaninę od syren, połamanych szlabanów, podręczników i pytań w testach kompetencyjnych.
Wystarczy to jedno słowo. Trzy sylaby i będziemy w domu. Niechby tylko któreś powiedziało „litery”.
W 2012 mieliśmy już internet. Słuchałem transmisji z procesu Pussy Riot. Był upał. W sadzie dojrzewały jabłka. Nie wszystko rozumiałem.
Mimo wszystko leżało się nieźle. Nad nami kwitła lipa. Niedobitki pszczół z przyzwyczajenia wykonywały swoją robotę.
Pewnego dnia wyruszam w podróż. Opuszczam Grochów bezpieczeństwa. Wychodzę z purchla. Podobno tak należy.
Musimy wierzyć w te chwile, kiedy nagle dostrzegamy, że wszyscy jesteśmy po tej samej stronie. Bo wszyscy już dawno przegraliśmy.
Nasze relacje ze śmieciami są dwubiegunowe: po okresach dystansu, przychodzi czas bliskości.
Nie wystarczy mieć zęby, żeby być dentystą. Nie wystarczy chodzić do liceum, żeby robić za eksperta od młodzieży.
Od tego czasu wydarzyło się mnóstwo gorszych rzeczy. To był drobiazg, sensacja na jedno letnie popołudnie, trochę paliwa dla facebookowych złośliwości. Telewizja pokazała galę festiwalu filmowego. Z transmisji wycięto żart nagrodzonego
W 1922 roku Kazimierz Malewicz i jego uczniowie suprematyści podjęli pracę w piotrogrodzkiej fabryce porcelany.
Czasem trzeba się namęczyć, żeby z kogoś wydobyć skromną dawkę potwierdzenia. Czasem przeciwnie, rozmówca dobrowolnie przyznaje nam rację.
W naszej szkole był jeden Bułgar. Właściwie pół-Bułgar, po ojcu. Potem wyjechał. Ostatnio znów się kolegujemy na Facebooku.
Tymczasem zamknęli aptekę. Zerwali litery z elewacji. Zabrali stare drzwi. Najbardziej żal mi klamki.