Książka to najlepszy prezent, inspiracja do rozmów z bliskimi, ale też dobra towarzyszka samotnych zimowych wieczorów.
W „Piśmie” nie znajdziecie recenzji, choć czasem przygotowujemy dla Was nasze literackie rekomendacje – były już książki idealne na prezent, na zimę czy lista tytułów, które sami lubimy zabierać ze sobą na letnie wyjazdy.
Wyboru polecanych książek dokonaliśmy tym razem spośród tych, które ukazywały się na łamach „Pisma”.
Jeśli więc szukacie pomysłów na prezenty dla swoich bliskich albo sami chcecie zrobić sobie książkową przyjemność, wróćcie do tych tytułów. Są warte uwagi. Niech zachętą będą poniższe cytaty.
LITERATURA FAKTU
Luka. Jak wstyd i lęk dziurawią nam język
Jagoda Ratajczak, Wydawnictwo Karakter
Gdy obok pojawia się ktoś, kto naprawdę świetnie mówi w języku obcym, milczę, pozwalam mu brylować, sama zlewam się z tłem. Nie chcę wtedy, by wszyscy przy tym stole nagle zaczęli na mnie patrzeć, nie chcę, by słuchali moich kulawych zdań pełnych niedokładnie zapamiętanych słów i jako tako wymówionych dźwięków. Wolę milczeć. Może pomyślą, że nie mam nic do powiedzenia. Trudno. Jakoś będę musiała z tym żyć, przynajmniej do końca tego spotkania. I tak nigdy się już nie zobaczymy.
Przeczytaj dłuższy fragment.
Dlaczego nie było wielkich artystek?
Linda Nochlin, przeł. Agnieszka Nowak-Młynikowska, Wydawnictwo Smak Słowa
Pytanie „Dlaczego nie było wielkich artystek?” to zaledwie wierzchołek góry lodowej, zbudowanej z błędnych interpretacji i przekonań. Poniżej znajduje się ogromna, ciemna masa wątpliwych idées reçues na temat natury sztuki oraz towarzyszących jej okoliczności, na temat natury ludzkich zdolności w ogóle i wybitnych osiągnięć w szczególności, a także na temat roli, jaką odgrywa w tym wszystkim porządek społeczny. O ile „kwestia kobieca” sama w sobie jest problemem pozornym, o tyle błędne interpretacje i przekonania kryjące się za pytaniem „Dlaczego nie było wielkich artystek?” wskazują na rozległe obszary intelektualnego zaćmienia, które wykraczają poza konkretne kwestie polityczne i ideologiczne związane z podległością kobiet.
Przeczytaj dłuższy fragment.
Chłopki. Opowieść o naszych babkach
Joanna Kuciel-Frydryszak, Wydawnictwo Marginesy
Kiedy wiejska dziewczyna się przedstawia, podaje imię, nazwisko, nazwę wsi, z której pochodzi, oraz mówi, jak duże są jej rodzina i gospodarstwo jej ojca. Te dwie ostatnie informacje powiedzą nam o jej sytuacji najwięcej. Gdy poznajemy córkę gospodarza z sześciorgiem dzieci i trzema morgami, to już wiemy: cierpią głód. Ich gospodarstwo nazywane jest przez specjalistów od ekonomii karłowatym, co oznacza: niewydajne, niewystarczające, by wyżywić rodzinę.
Co miałaby tutaj robić dorastająca dziewczyna? Jako dziecko pasie gęsi lub krowę. Gdy dorośnie, nie jest do niczego potrzebna. Przeciwnie: obciąża gospodarkę, bo trzeba ją wykarmić, a nie ma czym.
Przeczytaj dłuższy fragment.
O zmierzchu. Jak przestać bać się życia i przeżyć je po swojemu
Marta Niedźwiecka, Wydawnictwo W.A.B.
Wszędzie nam mówią, że trzeba lepiej sobie radzić. Z pracą, ze związkiem, ze stresem. Ja też mówię, ależ oczywiście. Chciałabym jednak, żeby radzenie sobie nie urosło do najważniejszej kompetencji w życiu. Czy nieradzenie sobie nie jest aby równie cenne jak radzenie?
Przeczytaj dłuższy fragment.
Wychowanie przy ekranie
Magdalena Bigaj, Wydawnictwo W.A.B.
Sama nie wiem, co bym odpowiedziała na niespodziewane pytanie „czy można pstryknąć fotkę z dzidziusiem?”, gdybym leżała z rozciętym brzuchem oszołomiona tak zwanym cudem narodzin. Możliwe, że niewiele bym z tego zrozumiała, otumaniona narkotyczną mieszaniną szczęścia, ulgi i „głupiego jasia”. Przecież nikt takiej klauzuli nie daje nam do podpisu razem z formularzami zgody na takie przyjemności jak cewnik czy znieczulenie podpajęczynówkowe. Nie mam jednak wątpliwości, że wiele osób skłonnych jest zupełnie świadomie pozwolić obcej osobie publikować zdjęcia swoich dzieci z chwili narodzin. Dlatego ja mam inne pytanie: kim się staliśmy, że pozowanie do zdjęcia podczas operacji i publikowanie obcego, nagiego dziecka nie budzi w nas sprzeciwu? Czy przywykliśmy już, że wszystko może zostać kontentem na fejsa?
Przeczytaj dłuższy fragment.
Nie nasz papież
Mirosław Wlekły, Wydawnictwo Filtry
Trzy lata przed wyborem na papieża duchownego z Polski, skupionego na seksualności jak żaden z poprzedników, Kongregacja Nauki Wiary kładzie tym samym podwaliny pod jego pontyfikat. Jest to zapowiedź czasów, w których Kościół będzie oskarżać wiernych o moralne zepsucie, nakazywać im pokorne przyjmowanie narzuconego stanowiska i kategorycznie zabraniać dyskusji.
Na razie Paweł VI o swojej encyklice mówi niewiele.
Jednak po kilku latach podejście Watykanu do sprawy diametralnie się zmienia, wyostrza, a nowy papież z Wadowic coraz częściej odwołuje się i do tej encykliki, i do deklaracji.
Przeczytaj dłuższy fragment.
LITERATURA PIĘKNA
Łakome
Małgorzata Lebda, Wydawnictwo Znak
Na werandzie rozkładam wyniesioną tam na czas letnich upałów wersalkę, rozścielam prześcieradło. Pomagam babce usiąść. Przysiada się też Ann. Cień gruszy oddziela nas od silnych promieni. Słońce rośnie. Za kilka godzin dosięgnie powierzchni materiału i naszych ciał. Podaję babce miękki owoc gruszy, bierze go w kościste dłonie, prosi o łyżkę i wyskrobuje miąższ. Słodki zapach kusi osy.
Przeczytaj dłuższy fragment.
Ciężar skóry
Małgorzata Rejmer, Wydawnictwo Literackie
Tamtego poranka Liri zauważyła, że matce zmienił się charakter pisma: litery na kartce wydawały się kanciaste i rozchwiane, a te, które powinny być zaokrąglone, zamiast obłego domknięcia miały na górze spiczasty daszek, jak łzy rysowane przez dziecko. Matkę musiały boleć nadgarstki, gdy pisała, to jeden z takich dni, kiedy mówi się, że wszystko leci z rąk. Na liście zakupów widniało to, co zwykle – mąka, konserwy, olej, dwa kilo fasoli, ryż, a na samym dole, w odstępie, Liri odcyfrowała wykreślone słowo: kawa.
Przeczytaj dłuższy fragment.
Mam do pana kilka pytań
Rebecca Makkai, przeł. Rafał Lisowski, Wydawnictwo Poznańskie
Tego popołudnia na zajęciach z filmu: wózek Eisensteina zjeżdżający po Schodach Potiomkinowskich. Kazałam uczniom mierzyć przeciętną długość ujęcia. Trzy sekundy – jak na tamte czasy praktycznie efekt stroboskopu. Potem, w kolorze, sześćdziesiąt dwa lata później, wózek De Palmy zjeżdżający po schodach chicagowskiej Union Station, bezgłośny krzyk matki. Znowu Eisenstein, znowu De Palma, znowu Eisenstein, jedno i drugie dziecko leci w dół, jedna i druga kamera mruga gwałtownie, skupia się na obiekcie, ale nie chce się zogniskować. Na tablicy napisałam: „Montaż atrakcji”. Poniżej: „ruch ’ koncentracja uwagi ’ poruszenie emocjonalne, mentalne, polityczne”.
Przeczytaj dłuższy fragment.
Dżiny
Fatma Aydemir, przeł. Zofia Sucharska, Wydawnictwo Cyranka
Plusk wody. Drużyna wyjechała za miasto na obóz piłkarski, wokół głowy Jonasa stojącego na boisku pyłki unosiły się niczym płatki śniegu. Ostatniego wieczoru wzięli trzy skrzynki piwa i całą grupą poszli nad jezioro. Tylko Jonas z Ümitem zostali w schronisku – powiedzieli, że zaraz dojdą do reszty. Gdy tak siedzieli z kilkoma butelkami piwa na opuszczonej klatce schodowej, Jonas po raz pierwszy opowiedział Ümitowi o swoim ojcu: że go nie pamięta, bo gdy służba w Niemczech dobiegła końca, ojciec wrócił do Stanów i nigdy już się nie odezwał – ani do syna, ani do jego matki.
Przeczytaj dłuższy fragment.
Przyjęcie
Natasha Brown, przeł. Martyna Tomczak, Wydawnictwo Poznańskie
Wczoraj, siedząc po raz trzeci w jasnej poczekalni prywatnego gabinetu onkologicznego przy Harley Street, doświadczyłam oderwania – i to nie w wyobraźni, nie, to było całkiem namacalne. Coś zerwało mi się w środku. Uwolnienie „ja” od doświadczenia. Właściwie lubiłam tam przychodzić. Recepcjonistki – młode, ładne, przezroczyste – były zawsze uprzejme. I witały mnie jak w spa. Tego dnia w wazonach stały wielkie lilie o rozwartych szeroko kielichach i grubych łodygach. Przycięte z beznamiętną precyzją pręciki zostawiły na białych płatkach czerwone smużki pyłku. Mimowolnie przychodziła na myśl O’Keeffe. Teraz czekałyśmy obie. Ze spokojną pewnością, że w wydzielonych z outlookowego kalendarza chwilach wszystko rozegra się zgodnie z planem. Siedząc na dużym pikowanym pufie, wyglądałam przez okno na ulicę.
Przeczytaj dłuższy fragment.
Po słońcu
Jonas Eika, przeł. Maciej Bobula, Wydawnictwo Art Rage
I wtedy odwróciła od niego wzrok. Jeszcze zanim pociąg odjechał, pozwoliła machającej dłoni spocząć na kolanach i wpatrywała się przed siebie, w puste siedzenia przedziału. Został na wypłowiałym od słońca, drewnianym peronie przy drodze stanowej 375 i patrzył, jak ona znika na pustyni w stronę Alamo. Powiedział do siebie: jest zawsze wśród ukochanych. Był sfrustrowany, bo od niecałych siedmiu lat – odkąd zabrakło ich córek – nie potrafił żyć inaczej niż w samotności.
Przeczytaj dłuższy fragment.
Grafiki: materiały prasowe