numer marcowy
Newslettery
Rzeczywistość
Felietony
Idee
Posłuchaj
Kultura
Opowiadanie
No ale od początku – byliśmy z Głupkiem na spacerze, to było w czasach, kiedy mogłem go brać, kiedy chciałem i brałem dosyć często, po prostu na spacery, chodziliśmy za rękę od jednego placu zabaw do drugiego, a mały na żadnym nie chciał się bawić, chciał tylko stać ze mną za rękę i się gapić. Cieszył się na widok dokazujących dzieci, ale nie chciał do nich dołączać, a jak na jakimś placu zabaw nie było żywej duszy, to też mu to nie przeszkadzało – najważniejsze, że ja trzymałem go za rękę, a on mógł lampić się jak ciele, bez różnicy, czy na biegające dzieci, czy na pustą huśtawkę, poruszaną nagłymi zrywami wiatru. Tak sobie chodziliśmy i mieliśmy popołudnie jak się patrzy, aż tu nagle skulony piesek. Zbliżaliśmy się i zaczynaliśmy w nim rozpoznawać jamnika.