numer kwietniowy
Newslettery
Rzeczywistość
Felietony
Idee
Posłuchaj
Kultura
Opowiadanie
Przeprosiłam się z porzuconymi na czas nauki koleżankami, w chwilach wolnych od roboty w polu chodziłyśmy razem nad rzekę. Kładłam się na wodzie, niech mnie zabierze gdzieś daleko, myślałam, choćby i na dno. Ale rzeka była tak samo ospała jak wszystko tutaj, nie niosła ze sobą żadnej odmiany. Mogłam próbować zdawać gdzie indziej, ale wszystkie gdzieindzieje były poza budżetem naszego małego gospodarstwa. Mogłam próbować za rok, ale rok to był bezkres, nie dało się przekonać rodziców, że przez ten czas będę uczyć się dalej. Mogłam iść do pracy – ale i to odwlekałam dzień za dniem.