Wiersz na poniedziałek
Na wyciągnięcie ręki
Czasem – i tak było w przypadku wiersza z dzisiejszego odcinka – poezja po prostu znajduje cię sama, jest blisko i czeka na ten właściwy moment.
Twój dostęp nie jest aktywny. Skorzystaj z oferty i zapewnij sobie dostęp do wszystkich treści.
Czasem – i tak było w przypadku wiersza z dzisiejszego odcinka – poezja po prostu znajduje cię sama, jest blisko i czeka na ten właściwy moment.
Sto dwadzieścia lat temu urodził się autor wiersza z dzisiejszego odcinka. Nazywał się Eric Arthur Blair, ale światu znany jest pod pseudonimem George Orwell.
W pierwszym wrześniowym odcinku zabieram Was do Tykocina.
Kulturalny niezbędnik złożony z najważniejszych książek, reprodukcji obrazów, filmów i płyt, ale też wspomnień o miejscach, formujących doświadczeń. Moich rozmówców i rozmówczynie pytam o to, co przynosi im spokój, napędza do działania i ratuje w momentach kryzysu.
Temat dzisiejszego wiersza jest, przyznam, niełatwy. Konfrontuje z tym, przed czym chcielibyśmy się schronić.
W dzisiejszym odcinku mam dla Was wiersz, który zebrał w sobie całą esencję tego momentu w roku.
W dzisiejszym odcinku podcastu debiut.
Poezja czeska nie po raz pierwszy pojawia się w tym podcaście.
Nikt nie wytłumaczył, kiedy to się stało, że nagle z Cartoon Network przeszliśmy na płukanie żołądka
Dla nich ryby skrzelami pracują w szafliku, mając na ustach ciszę i krwawiące rany.
Zobacz, powiedziałam Marcie, kiedy schodziłyśmy na łyżwach po schodach pokrytych gumą do przejścia w stronę szatni. Minęło wiele lat. Znowu możemy chodzić na łyżwy.
W dzisiejszym odcinku mam dla Was wiersz Olgi Sipowicz, Kory, której piąta rocznica śmierci minęła kilka dni temu.
Dzisiaj przygotowałam dla Was wiersz jednego z najważniejszych współczesnych polskich poetów.
Inspiracją do dzisiejszego odcinka była piosenka, bardzo mi bliska, a ostatnio odkryta na nowo. Tak jak autor jej tekstu, poeta, pisarz i tłumacz Antoni Marianowicz.
Rzeka pachnie jak ryba.Ryba jest liściem deszczuoderwanym od białej gałęzi szelestu,od zbuntowanych okrętów chmur –A wyginane rybitwyzłożone do wiotkiej modlitwyciągną niebem błyszczący jak brzeszczot,omotujący ciasno sznur.Rzeka się w niebie odbijaczy
czy będziesz mnie kochaćgdy zmieniępłeć zapachkolor skóryalbo gdy zmieni się pora roku czy będziesz mnie kochaćgdy stanę się kwiatem albo kamieniemalbo kwiatemwyrosłym pośród kamieni aprzy okazjiczy kochasz mnie w tych
na nową fazę księżyca położyć się w opakowaniu w łóżku i poczućbezdomność: takie zadanie duchowe na pokutę za lenistwo wypisujereklama: enjoy pure life nadchodzi zatem jesień: mimo to relaksują w
Zaczęło się od tego, Że rano miałam ból głowy, A potem te różne plotki I nastrój ciągle nowy. A potem lęk jakiś dziwny Zmieszany z wielką trwogą I tępa rezygnacja:
przątać odkurzać smarki powycierać starte kolano...
Rzecz idzie o horyzont tę przestrzeń nakładającą kolor jasny chrzęst świetlistych płaszczyzn...
Na pochyłym pagórku wyłysiała łąka, wymłócona krokami pełnych wdzięku dam stadnych. Ich żółte, błędne oczy żarły trawę, a razem z nią cały widok. W dole płynęła Łaba. Całą noc przy
W dzisiejszym odcinku przedstawiam Wam tom, który będzie miał swoją premierę w przyszłym tygodniu podczas wrocławskiego festiwalu Silesius.
Nie, nic się nie kończy, nie kończy się niebo...
Wiersz jest przestrzenią, w której spotykają się dwie wrażliwości: osoby, która go napisała, i tej, która go czyta, i dopiero na tym styku zaczyna się jego działanie.